poniedziałek, 19 grudnia 2011

Na dworze wieje strasznie, jest wilgotno i pogoda nie zachęca absolutnie by wytknąć nosa z domu.
Nawet się nie czuje atmosfery świąt, bo nie ma śniegu!
Wczoraj gdy powiedziałam Weronice, że niecały tydzień pozostał do wigilii to nie mogła uwierzyć własnie dlatego, że nie ma śniegu. No jak to - święta bez białego puszku.... i pytanie: "to jak Mikołaj przyjedzie, chyba musi samochodem" ...
Dzieciaki bardzo pomagają w przygotowaniach, robiąc niesamowity bałagan.
Już nie mam siły gonić ich, bo za moment i tak porozrzucają w pokoiku zabawki.

Święta będą bardzo skromne, może bardzie przypominać będą niedzielny obiad niż tradycyjne Polskie święta - czyli tzw WYŻERKI, gdzie ciężko wstać od stołu ;) Jeszcze muszę się zabezpieczyć w leki, by mi nie brakło niczego. Nie chcę nawet myśleć o rachunku w aptece.


No i koniec spokoju.... Mamo!!! z drugiego pokoju  się rozległo, co oznacza, że synek przywitał dzień :)
Weronika już w szkole, oby dzisiaj obyło się bez telefonu, że znów ją bardzo boli głowa, czy tam kolano, ząb, żołądek (to dzisiaj może być, bo już ją w dołku ściskało...).
Czyli zaczynamy normalny dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz