sobota, 18 lutego 2012

PIT...PIT..PIT...

Proszę, pamiętajcie o mnie gdy będziecie wypełniali rozliczenia roczne dla US.

Wasz 1% może odmienić moje życie.

Bez Waszej pomocy nie dam rady walczyć z tym diabłem, który we mnie siedzi.


piątek, 10 lutego 2012

Kolejna wizyta u doktor...

Dzisiaj miałam wizytę u Pani Doktor Z.
Ogólnie dużo się dzieje - te moje cierpienia nie idą na marne.
Nie jest dobrze, bo zaniki mięśni nadal postępują, bóle stawów wędrujące są silne, ale to są objawy herxa.
Tak jak sama sobie tłumaczę, to samo usłyszałam od doktor, że jak się dzieje i boli to znaczy, że leczenie odnosi skutek i w końcu będzie lepiej. Bakterie giną i zanim organizm się ich pozbędzie to takie sensacje się dzieją :D ale już raz to przechodziłam. Zanim przerwałam leczenie miałam inne cykle pulsów, inne zestawy leków ale Herxy były czasami potężne, jedynym pocieszeniem było to, że niosły poprawę.
Jak coś człowieka boli to pamięta, nie może się od tego uwolnić... gdy przestaje boleć, nie myślimy o tym. Po prostu nie boli i tak jest dobrze. Pamiętam wtedy swoje zdziwienie gdy te chwile bez bólu były juz na tyle długie, że zaczynałam inaczej funkcjonować. Teraz też liczę na to, że kiedyś będzie taki dzień bez bólu.

W leczeniu zmiana zestawu.
Cipronex zostaje ze mną na dłużej, No i Metronidazol.
Dołącza do kolekcji Doxycyklina.
Flukonazol też muszę włączyć (trzymam dietę, ale nalot na języku jest).

Będą też zioła... ale to jak już wejdę na ten zestaw i połykam troszkę cukiereczki.

Mam też włączyć Liponexin, Artrostop (chyba, ze znajdę coś innego na stawy), koenzym Q10.
Kilka nowych zaleceń ;)

Doktor również zastanawia się nad wdrożeniem leku MEPRON, tylko bronię się przed nim wszelkimi sposobami. Po prostu jest bardzo drogi. Na razie chcę wykorzystać inne możliwości - może się uda ;)

Teraz czas odpocząć po męczącym dniu, podróż jednak mnie wykończyła. Nawet Kacperek padł zaraz po powrocie.


czwartek, 9 lutego 2012

Wizyta już jutro...

Wizyta umówiona na jutro, a dzisiaj juz siedzę i robię sprawozdanie z ostatniego okresu ;)
Śmiesznie to wyglada, ale po prostu spisuję wszelakie objawy, które mnie męczyły...
Bosz... nagle powstała lista dość długa, co mnie wręcz przestraszyło.

Taki raport to dobra sprawa, bo potem na wizycie człowiek chce tyle przekazać, powiedzieć, że o połowie conajmniej zapomina. Tym bardziej, jak ma sie problemy z pamięcią - wystarczy szczegół by wytrącić z wątku i klapa.

Muszę tą kartkę położyć na wierzchu, by móc dopisać jak mi się coś przypomni... tylko żebym nie zapomniała jej zabrać z sobą.

Ciekawa jestem, czy zestaw leków ulegnie zmianie, czy nadal to samo pozostanie.
Może coś dołączy mi doktor nowego... no poczekamy, zobaczymy.

środa, 8 lutego 2012

Sami zobaczcie jak trudna jest diagnostyka tej paskudnej choroby jaką nam serwuje kleszcz.
Właściwie bardziej odpowiednim stwierdzeniem będzie: dziagnostyka TYCH CHORÓB bo możliwości jest tak dużo, że "strach sie bać".
Sami przeczytajcie:
ARTYKUŁ

"Stwierdzono, iż kleszcze są wektorami 130 odmian wirusów, 200 gatunków piroplazm, kilku gatunków filarii, grzybów, 20 gatunków riketsji, 20 gatunków krętków i innych bakterii. Stąd zjawisko istnienia wielu chorób odkleszczowych takich jak: borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu (kzm), tularemia, ludzka anaplazomza grnulocytarna, babeszjoza (piroplazmoza). "

Więc w sumie to kleszcz może nam podarować taki koktajl przeróżnych gratisów...
Ja już mam wstręt do tych pajęczaków, które są wszechobecne i do tego tak groźne...

Dziś dzwonię umówić się na kolejną wizytę... 

niedziela, 5 lutego 2012

Nieznajomi mają wielkie serca...

W Urzędach Skarbowych zaczęły się kolejki.
Widać, że wiele osób już otrzymało rozliczenia z zakładów pracy i składają zeznania w US.
Pamiętajcie o mnie wypełniając swoje PITy.
Wasz 1% jest dla mnie ogromną nadzieją i szansą na lepszą przyszłość.
Każda kwota ma ogromne znaczenie.
Każda pomoc jest na wagę złota.


Teraz po raz kolejny doświadczyłam na własnej skórze, jak wiele dobroci jest w obcych mi ludziach.
Gdy zadzwoniłam do doktor i nie udało mi się umówić wizyty (będę dzwoniła 8 lutego ponownie), przeraziłam się bo miałam za mało jednego z leków.
Napisałam na forum Borelioza, Pomocne mamy i nie spodziewałam się, że odzew będzie tak wielki.
Nie tylko zebrałam Cipronex, którego miałam za mało.
Dostałam róznież inne suplementy czy witaminy.
Bardzo, bardzo dziękuję za każdą tabletkę, wykorzystam wszystkie :D

Mąż się ze mnie śmieje, że jestem jak lekoman. Dosłownie - bo żebrzę o leki (choćby witaminy, ale to tabletki ;) więc skojarzenia miał całkiem trafne). Takie wsparcie jest dla mnie ogromną pomocą.
Jak macie jakieś niezużyte suplementy, których już nie potrzebujecie - dajcie znać ;)


Brrrrr... mróz trzyma ostro.

Za oknem mróz trzyma od kilku dni ostro.
Jest tak mroźno, że nawet psa do domu zabieramy na noc, a nawet w ciągu dnia by zjadł coś ciepłego i się ogrzał jeśli nie ma słońca.
Kocina nasza nie chce wychodzić z domu - jak wyjdzie to za 3 minutki już na parapecie kuchennym siedzi i zagląda przez szybę by go wpuścić.
Ja nadal wojuję z ulotkami, ale pogoda jest mało sprzyjająca. Ja od zawsze chyba źle znoszę zimno - szybko marznę niezależnie od ilości warstw ubrania i ich grubości. Pewnie związane jest to z krążeniem, które jest u mnie słabe. Do tego stopy i dłonie jak sopelki i potwornie bolą. Wczoraj chwilę przeszłam na dworze i weszłam do sklepu zrobić zakupy, to nie wiedziałam co począć z dłoniami. Nie miałam czucia a do tego ból...

Leczenie idzie jednak do przodku, choćby w takich maleńkich szczególikach widać. Wraca ból oka - nie wiem czy bardziej za okiem, czy gałka oczna, ale boli to chore oko. Nadwrażliwość na światło chyba jest dobrym objawem, bo już od dłuższego czasu nic sie nie działo. Pojawiają się jakieś kolory, a jak do tej pory wszystko było szare - więc reakcja jakas jest.
Druga sprawa - powraca ciepło w stopach. Moje nogi nie są wiecznie lodowate, zimne... wieczorami potrafią być ciepłe, różowe... tylko to jest jakby herx u mnie, bo na metronidazolu i razem z bólem mniejszych stawów. Do tego fajnego ciepła również pieczenie a czasem palenie podeszw i dziwne mrowienie łydek.

Dzisiaj mój kręgosłup boli tak, jakbym dźwigała całą noc, albo skopała cały ogródek szpadelkiem. Tylko oprócz sprzątania i obiadu, to ja naprawdę nie zwojowałam nic więcej bo nie miałam weny i werwy.
W ramach sprzątania w lodówce i zakupu tanich warzyw rodzina konsumowała pizzę na obiad.Ja tylko patrzyłam i wąchałam ;D



środa, 1 lutego 2012

Mój Synek będzie przedszkolakiem :D

Hurra!!!

Kacperek dostał się do oddziału przedszkolnego dla 3-4 latków przy szkole Werci.
Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, ile spraw mi to ułatwi.
Na pierwszy miesiąc nie planuję większych zmian - zanim się zaklimatyzuje i zapozna to pewnie pełnych godzin nie będzie zostawał, druga sprawa to choroby...

No własnie, choróbska nas się trzymają.
Wczoraj Kacperek jadł obiad i w trakcie zaczął zwracać. Wymioty były bardzo silne, że się wystraszyłam.
Położył się zmęczony... a jak chciałam go przebrać, bo się spocił to już był rozpalony. W ciągu godziny moje dziecko miało 39* i gorączka rosła. Dostał czopek, bo syropki wszelakie by oddał zaraz.
Byłam u pediatry, ale nie wiadomo do końca co się z tego wykluje - może angina, może jelitówka... wszystko jest możliwe.
Na razie zbijam gorączkę, poję dużo, jedzenie płynne i delikatne, smecta, probiotyki i p/gorączkowe.

Co do przedszkola - bardzo się cieszę, że mały pójdzie do przedszkola bo będzie miał kontakt z dziećmi.
Będzie miał wzorce (Weronika ma zachowania czasami odbiegające od norm, a innych dzieci wokoło brak), uczył się innych zachowań. Może się wyciszy troszeczkę bo jednak tam zajęcia i zabawy są ukierunkowane bardziej.
Dla mnie to ogromna pomoc - kilka godzin na załatwienie spraw. Lekarz, urząd czy nawet zakupy bez dziecka, to ułatwienie.
Będe mogła wreszcie załatwić rehabilitację, jechać na zabiegi. Już jakiś czas myślałam jak rozwiązać ten problem, ale nie miałam go z kim zostawić.
Jego przedszkole jedyn słowem jest z korzyścią dla wszystkich. Nawet Weronika się cieszy, że dni kiedy nie ma lekcji, będzie sama w domu :D