czwartek, 26 lipca 2012

Ach ten kaszel...

Od tej infekcji, gdy na jakiś czas straciłam głos mam kaszel. Początkowo nie był dokuczliwy i tylko czasami mnie łapał. Z czasem jednak zamiast ustępować nasilał się - nie pomagały syropki z apteki, robione w domu...
Wczoraj byłam u pediatry po receptę dla Kacpero na Singulair, załatwiłam co miałam załatwić i weszłam na górę do ogólnego. Kaszelek zaczął mnie już wybudzać w nocy a najgorzej jest nad ranem. Tak samo przy wysiłku albo jak mówię więcej. Pojawiły się duszności wtedy... No trochę bałam się, że może nie doleczyłam wtedy tej infekcji, a może coś nowego złapałam...
Zapisów oczywiście nie było, ale weszłam spytać Pani Doktor czy mnie przyjmie bo nikogo pod gabinetem już nie było choć kilka kart jeszcze leżało. W skrócie powiedziała co i jak - no i zgodę otrzymałam :)
Przyniosłam kartę, zostałam zbadana, sprawdziła dokładnie kartę co i jak z moją astmą było... bo minęło ładnych kilka lat od czasu gdy ją leczyłam. Potem gdy przeszłam na sterydy doustne w wysokich dawkach, to wziewne miałam odstawione. Gdy zaczęłam leczenie borelki - nie miałam objawów od tej strony, do czasu tej ostatniej infekcji.
Gdy mnie doktor osłuchała, wysłuchała... to koniecznie chciała mnie na wczasy do szpitala posłać...
Nie podobało mi się to rozwiązanie, więc nie zgodziłam się (nie była pewna czy to astma, zapalenie płuc czy cos innego, a zmiany osłuchowe szczególnie z jednej strony znaczne).
Gdy zaprotestowałam na hasło SZPITAL to o dziwo, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu doktor zrobiła coś, czego się nie spodziewałam. Zaczęła dzwonić... i przy mnie umawiała mnie do pulmunologa, by mnie przyjął jak najszybciej. Po drodze zaprowadziła mnie na RTG płuc, potem załatwiła spirometrię (u pulmunologa pielęgniarka ma urlop i ta co zastępuje chyba nie wykonuje, dlatego tutaj takie kombinowanie). Ze wszystkim w garści stawiłam się u pulmunologa na CITO.
Tu znów gadanie co i jak, kiedy i od kiedy... potem badanie i oddychanie.
Trochę ustawiania do pionu (!) dlaczego tak doświadczony pacjent sobie lekceważy itd...
Wypisała mi recepty na reklamówkę leków - wziewy, inhalacje, tableteczki itp...
Jeden z leków mam taki sam jak mój mały :) tylko dawka większa, bo i ja większa jestem - ale o tym zaraz napiszę.
W każdym razie mam zmniejszoną pojemność płuc bardziej niż miałam, według badania. Może to spowodowane jest tym, że są zmiany osłuchowe oskrzeli, ale to nie infekcja.
Kaszel powinien minąć przy tych lekach w ciągu trzech-czterech dni.
Nie ma wątpliwości, że astma znów się zaostrzyła i trzeba się za to ostro wziąść. Samo nie przejdzie teraz niestety.
Jeden z leków mam taki sam jak Kacper - u niego zadziałał dość dobrze, bo już po 3 tabletce kaszel w nocy prawie przestał męczyć. Gdy powiedział o tym tej lekarce, stwierdziła że mały pewnie odziedziczył po mnie a objawy jakie ma jak i to, że zareagował pozytywnie na ten lek jest bardzo poważną przesłanką żeby podejrzewać astmę u niego.
Podobno jeśli odpowiednio wcześnie wykryta i leczona własciwie daje normalnie żyć, a co ważniejsze dzieciaki wyrastają często. To taka iskierka nadziei...
Ja mogę mieć, dawać sobie w płuco codziennie do końca życia nawet... ale dzieciak lepiej niech wyrośnie.


sobota, 21 lipca 2012

Wakacje....

Oj rozleniwiłam się chyba...
Nie... to nie dlatego pisze tak mało.
Już pisałam, że chorowaliśmy - ale Kacperek nadrabia za cała rodzinę, kolegów z przedszkola chyba... Jednym słowem znów chory. Drugi tydzień znów siedzimy w domu, bo gorączka nagle wyskoczyła 39,6 pewnej nocy, kaszel od chrząkania do duszenia się... Znów oskrzela i gardło.
Wymaz z gardła nie wykazał bakterii, ale może jeszcze za krótko od ostatniego antybiotyku (10 dni od ostatniej dawki, ale gardło było brzydkie). Nie dostał kolejnego antybiotyku tym razem, tylko znów Pulmicort do wziewów, Singulair, Aerius... i już wyszliśmy na prostą. Wziewy u małego naprawdę pomagają (niestety gdy odstawiony zostaje lek, to objawy wracają. Nie jest dobrym znakiem również to, że po podaniu Singulair po trzech dniach była znaczna poprawa - tak radykalna, że nie sposób jej nie zauważyć, a miał to być swego rodzaju test prowokacji czy jakoś tak).
Ja wyleczyłam gardło, krtań i znów mogę krzyczeć :P
Niestety coś pyli - jestem tak samo alergikiem i astmatykiem, a od kiedy nie biorę sterydów mocniej odczuwam objawy alergii. Znów męczy mnie kaszel itd.. czas odwiedzić lekarza.

Teraz kilka słów o moim samopoczuciu i nie tylko...
Upały źle znoszę, ale deszcz daje mi do wiwatu. Wróciły bóle nóg, co gorsza mam zaniki mięśni większe.
Szukam dobrego elektrostymulatora, bo już kiedyś robiłam podejście do tego ale... ale bałam się, że zabraknie mi środków na subkoncie. Niestety nie ominie mnie to i muszę kupić własne urządzenie.
Czemu nie mogę do przychodni na zabiegi?
Dlatego, że nie mogę na początku szczególnie mieć długich sesji - lepiej krótko a częściej. Druga sprawa - mały ostatnio więcej jest chory i siedzi w domu, niz chodzi do przedszkola więc jestem uziemiona.
No i jeszcze aspekt relaksacyjny - takie urządzenie oprócz ćwiczenia mięśni, działa relaksacyjnie, odpręża zmęczone czy nadwyrężone mięśnie, może działac przeciwbólowo... szczególnie na to ostatnie bardzo liczę, choćby okolice kręgosłupa.
Niestety znów musiałam zaprzyjaźnić się z lekami przeciwbólowymi - Tramal już 150 niestety, ale tylko w razie wielkiego W staram się brać, bo wiem że nie będzie wiecznie pomagał. Ketonal też mocniejszy, ale działa nie zawsze, a raczej na mniejszy ból.

W sumie to co teraz, to powinnam napisać na początku. Jestem bez antybiotyków bo...
Wyniki mi poleciały troszkę to raz, a dwa to grzybek... spotkała mnie kara za grzeszki w diecie, gdy Weronika była w szpitalu i na CPN zjadłam czasami coś zakazanego, a i w domu nie zawsze ściśle trzymałam się diety. Niestety ja ogólnie na Unidox reagowałam tak jakby mi grzybek dokuczał (nie tylko w tym leczeniu, bo poprzednio tez tak było). No i zbyt oszczędnie podeszłam do kwestii preparatów p/grzybiczych (Candida Clear, Oregano itp... bo Fluco brałam zgodnie z zaleceniami).
Teraz okres oczyszczania, wzmacniania przede wszystkim odporności, co nie jest łatwe... no i odgrzybiania.
Wymiatanie z organizmu wszelkich toksyn, śmieci również daje efekty jakbym miała herxy. Naprawdę czasami mnie ścina.

Przez to wszystko zaniedbałam nie tylko bloga, ale również swoje aukcje na allegro.
Teraz muszę powystawiać wszystko od nowa, ale z głową. Tzn muszę sprawdzić stany magazynowe - tzn wystawić tylko to co mam :P bo trafiały się wypadki, że było coś czego nie mogłam znaleźć niestety... i nie wiem co się z taką małą rzeczą stało, bo nie przypominam sobie bym to sprzedała czy wysłała komuś.
Może również dzięki temu przestojowi coś się ruszy na tym moim allegro?
Ha ha ha - no i nie wystawię wreszcie kartek bożonarodzeniowych w wakacje, jak to wcześniej zrobiłam :P
Wiem, wiem... bywam zakręcona, ale czasami sama nie wiem co mam pierwsze zrobić gdy usiądę na chwilę.

Jeszcze kilka słów co do akcji nakrętkowej :)
Jeszcze nie sprzedałam tego co już zebraliśmy, ale tylko dlatego, że zgłosiła się szkoła w warszawie, która ma uzbierane sporo i trzeba to odebrać. Jak już to ogarniemy to wtedy wszystko razem zostanie sprzedane, będę miała pewność, ze jest tona... no i na przyszłość orientację już złapię ile to jest ta sławetna tona :)


środa, 11 lipca 2012

Gorrrrrąco...

Uf jak gorąco, puf....
Naprawdę mam już dosyć tych tropikalnych temperatur.

Moje leczenie stanęło w miejscu - chyba grzybek się rozwinął (efekt łamania diety ale i kilku zasad nie przestrzegałam rygorystycznie, choć z drugiej strony może  to Unidox bo po nim sie tak nasilało).
Teraz znów oczyszczam się, odgrzybiam.
Od kilku dni dopiero odzyskałam głos - nie jest jeszcze w 100% ok, bo gdy więcej mówię chrypa się pojawia, kaszel czasami męczy. Najważniejsze, że juz mogę mówić.
Przeszło gardło to moje stawy, kości i mięśnie... jeju, jak ból potrafi dokuczyć.
Niestety bez wspomagania się silnymi lekami przeciwbólowymi nie jestem w stanie funkcjonować. Pogody nie są łaskawe. Upał bardzo źle znoszę, ciągle obrzęknięta. Do tego gdy tylko ma się na deszcz czy burzę, kolana, stopy, dłonie i nadgarstki a nawet czasem w biodrze i łokciach ból jest straszny. Gdy ktos obserwuje z boku widać gołym okiem jak mi wykręca z bólu kończyny. Kość piszczelowa jakby ją coś rozłupywało.
Niestety ból ogranicza moja sprawność i ciężko mi czasami się poruszać normalnie - nie mówiąc już o utrzymaniu równowagi bez podparcia.
Niestety ponieważ w ciągu dnia prowadzę auto nie biorę silnych leków - spowalniają reakcje niestety.
Chyba, że nie muszę wychodzić to mogę spobie pozwolić... hmmm...

Niestety powróciły również bóle głowy - mam nadzieję że nie dojdę do tych stanów jakie były przed leczeniem, gdy ataki migrenowe nakładały sie wręcz na siebie i trwało to czasami kilkanaście dni.
Ostatni atak przypisałam znów przemęczeniu i niewyspaniu... bo Kacperek znów chory.
Dzieciak raptem 10 dni bez antybiotyku wytrzymał.
Noc z poniedziałku na wtorek to gorączka 39,6, budzenie się co chwila, kaszel i dławienie się...
Wczoraj w aptece kolejna reklamówka leków - próbujemy bez antybiotyku, same wziewy, przeciwalergicznie itd. Pobrane wymazy z gardła bo znów brzydkie i przekrwione.
Czyli Pulneo, Singulair na noc, Pulmicort 2x0,25 i dodatkowo inhalacje z soli fizjologicznej by odkrztuszał.
Wczoraj już niewielkie wzrosty temperatury, opanowane Ibuprofenem całe szczęście.
Dodatkowo zamiast Zyrtecu doktor zaleciła Azomyr, podobno mocniejszy a jak Kacper już tak długo Zyrtec dostawał to moze nie działa na niego?

Niech już odpuszczą te choroby, bo nie wyrabiam... fizycznie i finansowo!!!
Mam ochotę krzyczeć z bólu, z bezsilności.