środa, 14 grudnia 2011

Ach ... Weronika...


Dzisiaj dzień od rana od lekarza, do lekarza... w między czasie RTG...
Weronika w poniedziałek w szkole spadła z drzewa!!!
Skręciła nogę, ale było w miarę ok oprócz bólu co jest normalne przy skręceniu.
Wczoraj poszła do szkoły bo tylko dwie godziny lekcyjne, w jednej sali więc zawiozłam pod szkołę i odebrałam... tylko jakimś cudem inna dziewczynka skoczyła jej na tą stopę.
Tym razem spuchła stopa, palce... podobno bolało tak bardzo, że ruszyć stopą nie mogła.
Zaliczyliśmy chirurga, potem RTG i znów chirurg... całe szczęście to tylko mocne stłuczenie, jest krwiak wewnętrzny ale kości całe.

Wczoraj Weronika miała komisję w sprawie stopnia niepełnosprawności.
Czekam na decyzję i jestem pełna niepewności, czy po naszej myśli....

Wogóle ostatnio jestem jakaś przygnębiona, zdołowana i nawet słonko jak wychodzi to mnie drażni.
Strasznie ciężko mi ogarnąć wszystko, wykrzesać z siebie radość.

Czasami tak jak dzisiaj, wszystko wokoło mnie tak pochłania, że zapominam o sobie, lekach i rzeczach jakie miałam zaplanowane. Dzisiaj rano mąż podał mi leki z godz 5 jak wstał do pracy, ale o 7 juz zajęta szykowaniem dzieci do wyjścia, bo noga spuchnięta i boli... że zapomniałam. Wzięłam teraz, bagatela 4 godziny później.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz