środa, 31 października 2012

...

http://dzieciom.pl/podopieczni/18646

To link do podstrony w Fundacji do subkonta Weroniki.
Dzisiaj oficjalnie pojawiła się już na stronie - więc podaję wszystkim zainteresowanym link by potwierdzić wczesniejszą informację.
Subkonto Werki jest puste (ma możliwość korzystania ze środków które ja zgromadziłam na swoim subkoncie, które teraz zostaną zaksięgowane z 1%... ).
Sama wpłacę na jej subkonto przysłowiową złotówkę by zrobić dobry początek dla mojej małej córeńki.
Ktoś chętny by przyłączyć się?


POjawił się błąd ale wyjaśnie to pewnie dopiero w poniedziałek (spróbuję dodzwonić się w piątek do Fundacji i to wyjaśnić - ale jeden wyraz inaczej i już zupełnie inaczej brzmi ta jednostka chorobowa)

wtorek, 23 października 2012

Nie chcę do szpitala!!!

Już pisałam, że mnie rozłożyło.
Zastrzyk jaki dostałam na ogotowiu w niedzielę, pozwolił mi przespac noc... ale rano znów duszności sie nasilały.
Pojechałam do przychodni, dostałam skierowanie do szpitala - ale strasznie stawiałam opór więc doktor na cito umówiła mnie do pulmonologa.
O 15 juz siedziałam pod gabinetem u doktor, dzieciaki w sdamochodzie na dole bo nie chciałam brać do przychodni by czegoś nie złapały.
Znów kolejna porcja leków - zwiększone dawki wziewnych i to znacznie.
Atrovent N mam teraz 3xdziennie po 4 dawki,
Alvesco 2x2 dawki
Fostex 2x1
Montelucast - 1x1 tabl
Mucosolvan inhalacje
no i piekielna Euphyllin CR retard... dwa razy.
Niestety Euphyllin zawsze źle znoszę na początku - w3 nocy nie mogłam trafić do łazienki, nie mogłam odnaleźć się we własnym domu, takie zawroty głowy mam.
Koncentracja jeszcze bardziej spadła.
Dzisiaj chyba wezmę mniejsze dawki i stopniowo będę zwiększać, bo i antybiotyki zaczną działać i będzie lepiej, bo wziewów znacznie więcej.

Dawno się tak nie wystraszyłam jak w niedzielę, ta duszność napawa ogromnym lękiem.
Doktor wczoraj tłumaczyła mi - że to lęk jest zupełnie bezwarunkowy, tak jak bóle wieńcowe (przy zawale tak samo jest lęk nad którym sie nie panuje).
Ten lęk potęguje paradoksalnie duszność, więc jest to jak najbardziej stan zagrożenia życia.
Swojej astmy nie traktowałam w kategoriach aż tak poważnej choroby - jak widać organizm uczy nas pokory, a raczej wstrętna choroba. Kiedyś dla mnie była to tylko astma, a teraz zaczyna być aż ASTMA!
Zaostrzyła się mocno i daje popalić. Teraz już jej nie lekceważę, a nawet nie da się zignorować bo zaraz pokazuje pazur.





niedziela, 21 października 2012

Niedziela... nie taka spokojna i leniwa.

W sumie to zapowiadała się bardzo spokojnie i bez jakiś ekscesów.
Od rana przyjechała rodzinka na grzyby - było bardzo miło i symatycznie.
Poszli do lasy, ja zostałam z dzieciakami, zrobiłam obiad by towarzystwo po powrocie miało co zjeść.
Może ostatnio jestem słabsza i robię wszystko powolnie, ale od środy jestem chyba przeziębiona.
Niby zaczęło się lekko - jakieś łamanie w kościach, drapanie w gardle ale Wera w szpitalu to nie mogłam poleżeć.Chyba troszkę się doprawiłam - bo katar wczoraj lał się z nosa tragicznie (w pewnym momencie nie nadążałam oczyszczać nosa, bo trzymałam chusteczki pod nosem i samo jak z kraniku jakiegoś leciało).
Dołożyłam sobie leki od alergii, sudafed i w sumie to nie wiem czy sudafed czy Xyzal mi pomógł, bo po dwóch godzinach oddychałam normalnie.
W nocy kaszel dołączył - drażniący taki i z "klaty" czyli poszło na oskrzela, co mnie przy tej astmie nie dziwi.
Od pokasływania już bolało mnie w krtani, klatce piersiowej az piekło ale to nie było kłopotem takim wielkim samo w sobie. Od rana musiałam 4 razy zażyć inhalator jaki mam w razie duszności, dlatego gdy znów nie mogłam oddychać normalnie, męczyłam się mówiąc nawet, ciężko było mi się ubrać... zaliczyłam pogotowie.
Dostałam zastrzyk z żyłę (Hydrokortyzon), recepty na leki - antybiotyk plus kropelki do ucha, które juz zaczęło boleć ostro, Ketonal od bólu - pomógł całe szczęście.
Po zastrzyku dość długo czułam się oszołomiona i ospała, ale nareszcie moge oddychać bez gwizdania.
Dawno tak się nie wystraszyłam szczerze powiedziawszy.
Mam antybiotyk (bo i ucho stan zapalny i oskrzela) ale muszę szybko moją doktor pulmonolog odwiedzić.
Już przed tą infekcja czułam sie gorzej - ale jak zawsze brak czasu i tłumaczenie, że stres, że brak wystarczającego odpoczynku i ciągłe podróże do Weroniki albo z nią... ale jednak chyba trzeba zmienić coś w tym zestawie.
Alvesco 2x2 dawki teraz
Atrovent N 3x1 dawka
Fostex 2x1
Moncasta 1 tabl
Erdomed przy infekcji, inhalacje z soli fizjologicznej ile tylko się da i jest czas.
Wcześniej już miałam Pulmoterol, SteriNeb do nebulizacji, coś jeszcze w inhalatorze  tylko nazwa uciekła.
W poprzednim etapie - przed dłuższą przerwą miałam Serevent dysk, Flixotide fdysc, Oxis, Ventolin - ta leki pamiętam ale pojawiło się również kilka, które miałam krótko bo nie było znaczącego efektu. Niestety leczenie sterydami doustnymi dało mi komfort pod względem astmy (wyciszyło ją pięknie, że nawet odstawienie wszystkich wziewów nie było problemem). Teraz nie chcę wracać do nich bo e3fekty uboczne, spadek odporności, wszystkie inne komplikacje jakie mam po przyjmowaniu sterydów napawają mnie ogreomnym lękiem. Póki jest szansa, są jeszcze jakieś leki które mogą zadziałać (działające miejscowo, wziewne itd... ) nie chcę łykac doustnych sterydów. Teraz jest więcej nowoczesnych leków niż kilka lat etmu, ale i moja choroba się trochę skomplikowała - nakładjaą się na siebie te schorzenia, dlatego nie jestem taka prosta w obsłudze :P
Nie będe gdybać i domysłó snuć co mi teraz bardziej dokucza - astma, osłabienie mięśni oddechowych się nasiliło czy jeszcze jakieś inne dziadostwo. Niech lekarze myślą - ja składam na dzisiaj broń i zamierzam odpoczywać... do rana :) Oby tylko ta noc była dla mnie łaskawa - przepana zdrowym, mocnym snem i rano wstać w pełni sił, pełną piersią łapac powietrze i korzystać z ostatnich tak ciepłych promieni słonka.



piątek, 19 października 2012

18646...

18646...
Cóż to za cyferki?
To jest numer subkonta Weroniki w Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą.
Dzisiaj otrzymałam taka informację - na stronie Fundacji zapewne pojawi sie ona z małym opóźnieniem. Teraz wszystko jest opóźnione, przelewy wszelkie są wstrzymane bo caly system mają przekierowany na księgowanie 1%. Nie ma przelewów wychodzących, nie księgują się wpłaty... nie mam odstępu do salda ani innych informacji.
Tak ma być do końca października podobno.
Gdy pojawi się już na stronie Weronia - wkleję link.
Dla mnie istotne jest to, że już wszelkie formalności zostały dopelnione, nic nie było do poprawki, że subkonto zostało założone... Już może mała korzystać z pieniążków - z tych co ja uzbierałam, a teraz juz razem będziemy walczyć o nasze złotóweczki na subkoncie...

Już wspominałam, że mała była w szpitalu.
Została wypisana i niby wszystko ok, tylko skierowanie do nefrologa bo powiększone kielichy nerkowe...
Ha ha ha - w CZD zapisałam ją na 23 lipca. Szukałam dalej by ta wizyta nie była za 10 miesięcy - w Łodzi na Spornej znalazłam na 21 listopada.
Jednak cały czas szukam poleconego, dobrego nefrologa dziecięcego by prywatnie ją skonsultować.

Mała w domu więcej się rusza, chodzi, nie leży w łóżku jak w szpitalu... pije więcej bo zmuszam i pilnuję.
No i już wczoraj wieczorem pojawił się ból - nie tak silny jak wcześniej ataki (no i podałam zaraz nospę i pyralginę) ale dokuczał jej dość dość, aż nudności miała (może od leków???) zbladła przy tym.
Martwię się, bo żeby to nie był początek jakiegoś innego kłopotu...
Oby jakaś błachostka tylko, a to powiększenie jakimś stanem zapalnym ktry już zszedł i nie widać w badaniach (CRP w normie).

Kacper po anginie a raczej antybiotyku znów kaszel na maxa rozhuśtany, duszności... Ale już wiem co i jak, radzimy sobie wziewami itd... za kilka dni dojdzie do siebie, podnosimy odporność.
Dostaje syropek - ImmunoGlucan bo tego jeszcze ie brał i może załapie?
Fakt, że trzeba podawać przynajmniej 3 miesiące a nie jest to takie tanie, ale jeśli ma pomóc...

Z radosnych nowin - dzisiaj odebrałam nakrętki ze szkoły w Lucieniu!!!
Kochane dzieciaki uzbierały naprawdę pokaźna ilość. Zapakowałam bagażnik, i tył samochodu...
Jest tego całkiem sporo jak na tak krótki czas - oby tak dalej!!!
Mam nadzieję, że się rozkręci i inne szkoły się tez aktywnie przyłączą do mojego zbierania.

Gdy tylko uda mi się wydostac worek z tylnego siedzenia - pasażer workowy się wpasował na całęgo i sama nie wyjmę - zrobię zdjęcie i się pochwalę :))))

środa, 10 października 2012

Nie mam już sił...

Naprawdę nie ma juz sił, wyczerpują się wszystkie rezerwy.
Wczoraj wieczorem Kacperek zaczął gorączkować - o tak ni zgruszki, ni z pietruszki przyszedł, że główka boli. Bardzo boli.... aż kazał sobie okłady robić, światło gasić, przyciszyć pościel (szeleściła za głośno??? ).
Gdy zmierzyłam gorączką - znów ponad 39*... Tradycyjnie wyciągnęłam syropy (paracetamol, ibuprofen na zmianę co 4 godz - znów zapasy trzeba uzupełnić bo na wyczerpaniu).
Podałam też soczek - choć nie chciał wypić, tylko samą zwykła herbatkę... letnią.
Noc ciężka - przebudzanie się co chwila, gorączka falami narastała, bóle itd...
Lekarz rano rozpoznał anginę więc wierzę, że czuł się źle.
Znów antybiotyk musi dostać, bo jak inaczej anginę wyleczyć?

Weroniczka wycięła lepszy numer - ok 21 zaczęło ją bardzo boleć w boku prawym.
Ból tak silny aż jej się słabo zrobiło.
Sprawdziłam na ile sama wiem - wydawało się, że nie wyrostek (nie to miejsce, inne trochę objawy) ale podejrzewałam kolkę nerkową (kamyczek?).
Podałam nospę forte, paracetamol w najwyższej dawce dla niej, no i nie przeszło.
Ból jest taki nachodzący falowo - jak łapie skurcz, ból to dosłownie ją ścina.
Pojechałam do lekarza z nimi z samego rana - wyrostek to nie jest (chirurg oglądał), wszystko wskazuje na nerkę. Dostała zastrzyk na miejscu - ketonal, papaweryna i coś jeszcze było... czekamu czy przejdzie.
Na razie minęła godzina, i boli!!!
Jeszcze troszkę mam poczekać... jak nie przejdzie to znów do lekarza i prawdopodobnie skierowanie do szpitala.
Jak ja się rozdwoję? Kacper chory z anginą musi siedzieć w domu, ona gdy wyląduje w szpitalu trzeba jechać... życie jest piękne jednym słowem :/

czwartek, 4 października 2012

Pierwsze koty za płoty...

No to już po pierwszej transakcji - nakrętki, które uzbierałam z Waszą pomocą pojechały do firmy na przemiał :)
Teraz pozostał pusty plac, który zamierzam oczywiście szybko zapełnić nowymi workami :))))

Niestety Wasza pomoc jest konieczna - sama nic nie zdziałam niestety.
Po pierwsze - samej strasznie trudno znaleźć mi miejsca gdzie będa zbierać (na maile nie odpowiadają ani szkoły, ani inne instytucje). Nie jestem az tak mobilna (samochód jest, ale mam ograniczenia czasowe jak i fizycznie nie dam rady dużo zdziałać, bo ostatnio całkiem mnie spina ból stawów).
Trzeba rozreklamować akcję, pomóc zbudować sieć punktów... Ja jestem jedna i czasami mam wrażenie, że porywam się z motyką na słońce.

Teraz troszkę o życiu - Kacper CHORY... taaa, rano pobudka kaszlem, oj biedny dusił się... więc tylko czekałam jak otowrzą przychodnie by jechac do pediatry... Do przedszkola chodził całe 4 dni, licząc piątek przed weekendem.
Nie ma stanu zapalnego na szczęście, ale świszczący oddech, skurcz oskrzeli znaczny... więc inhalacje z leków rozszerzających (Berodual+sól fizjologiczna) Pulmicort dalej zwiększony by nie dopuścić do rozwoju infekcji, Singulair wieczorem...

Weronika znów ma jazdy z żołądkiem - chyba stres szkolny... coś musi podświadomie nawet przeżywać, do tego objawy jelita drażliwego się pojawiły. Dostała leki troszke inne (silniejsze od żołądka i mamy wypróbować czy Tribux coś pomoże).

Ja jestem zmęczona - a to dopiero miesiąc szkoły, troszkę chorobowo... ale czasami nie wiem w co mam ręce włożyć. Życie... trzeba się ogarnąć jakoś i ustawić cały tydzień, by można było załatwic coś więcej niż "podstawę". Tylko, żeby zdrowia starczyło, żeby mniej bolało to w końcu się rozkręcę :)

poniedziałek, 1 października 2012

Szkoła w Rogotwórsku w tym roku również z nami :)

Mam potwierdzone, że Szkoła Podstawowa w Rogotwórsku również w tym roku zbiera nakrętki dla mnie.
Bardzo się cieszę - to druga szkoła, która oficjalnie potwierdziła swój udział w akcji.

No i mam dość ciekawą informację - zbieramy jak już wszyscy wiedzą:
- nakrętki
-płyty DVD, CD i opakowania od nich
Plastikowe pojemniczki itp...
- WIESZAKI plastikowe - dlatego staram się znaleźć kogoś w jakimś centrum handlowym, galerii bi tam jest tego najwięcej i sa wyrzucane. Takie jednorazowe, wyginają się we wszystkie strony pod własnym ciężarem... gdyby ktoś mógł mi pomóc w okolicy...