niedziela, 16 września 2012

Dostawa nakrętek :)

Wczoraj Monika - koleżanka z moich wczesnych lat szkolnych, z którą m=nie miałam okazji widzieć się tyle, tyle lat :) przywiozła mi nakrętki, które uzbierała z synkiem.
Wielkie dzięki dla Was - pamiętajcie, że nie ważne czy jest ich 10 szt czy 10 kg, bo kaźda nakrętka jest ważna dla mnie.
Nie chcę słyszeć od Was - te moje zbiory są takie mizerne przy tym co uzbierałaś. Tylko gdyby nie pojedyncze nakrętki to przecież nie byłoby nigdy tony.
Monia pamiętała o moim smyku - łobuzie strasznym, który wczoraj o dziwo dał popis ze swojej dobrej strony również. Pierwszy raz gdy miał gościa (- syn Moniki ma ponad 6 lat) bawił się ładnie, dzielił zabawkami, nie wyrywał, nie bił - tylko bawili się naprawdę ładnie... no może mój był bardzo aktywny, biegał robił dużo szumu... ale nie było łez.
Dostałam po Huberciku kilka ciuszków :) za co bardzo dziękujemy. Łobuz będzie miał do przedszkola, bo ma zdolności niszczycielskie.

Po za tym spędziłam przemiłe popołudnie mogąc porozmawiać z Moniką. Taka miła odmiana od codzienności.


Pokomplikowała się sprawa odbioru nakrętek z jednej ze szkół w Warszawie - jest ich sporo i kombinujemy, ale całe wakacje coś szło nie tak, a teraz gdy udało się załatwić auto na niedzielę - niestety nie jest możliwe bo w szkole nie ma nikogo kto mógłby wydać.
Nie wiem czy uda się załatwić jeszcze jakiś samochód - bo nawet gdyby je przewieźć w jakieś miejsce to potem do mnie jednak gołębie tego nie przeniosą. Kombinujemy... a raczej nieoceniona Gosia i Krzysztof. To oni jak zawsze transportują nakrętki do mnie.

Na ten rok załatwiam by szkoła w Lucieniu - szkoła moich dzieci, przyłączyła się do akcji. Oprócz tego inne gminne szkoły i chcę miasto włączyć (nie jest to takie łatwe niestety).
Jestem dobrej myśli co do Lucienia a może nawet jakaś inna dojdzie.
W każdym razie działam nieustannie, choć bardzo powoli... bo zdrowie nie daje mi wolnego - ból jest chyba tym najgorszym elementem. Siła mięśni słaba, zmiany pogody wpływają fatalnie na samopoczucie, odczuwanie bólu, koncentrację, siłę mięśni i ich wytrzymałość.
Staram się nie narzekać, sama siebie mobilizuję... ale wieczorem padam na twarz bez sił... a gdy7 przeforsuję zbytnio mięśnie to potem cała noc z głowy bo skurcze potwornie szarpią w spoczynku.
Boję się zimy troszkę... ale przecież nie pierwsza zima w moim życiu.



2 komentarze:

  1. Dziękuję bardzo i wzajemnie tego samego życzę, bo Misiu jesteś niesamowita w tym co robisz.

    OdpowiedzUsuń