wtorek, 5 czerwca 2012

Domowy szpital... wirusy królują!

I jak mam cieszyć się drobnymi sukcesami, gdy cos uda się pchnąć do przodu gdy ciągle cos nowego wyskakuje?

W piątek przyszedł wypis Weroniki ze szpitala - czytałam kilka razy, może kilkanaście by dobrze zrozumieć.
Powiem tak - BOLAŁO to co czytałam. Wiele rzeczy zrozumiałam dopiero po rozmowie ze znajomą, która zna takie problemy nie tylko z książek.
Zaczynam gromadzenie dokumentów Weroniki by dopisać ja do subkonta w Fundacji. Może w taki sposób będę mogła więcej jej zaoferować jeśli chodzi o terapię.
Mam jeszcze większa presje by akcję nakrętkową bardziej rozkręcić, żeby zebrać jeszcze więcej...
Napiszę więcej jak sama to wszystko sobie w głowie poukładam, co nie jest takie proste...

To nie wszystkie kłopoty - Kacperek się rozchorował.
Przez weekend mimo moich działań pierwszego rzutu, inhalacje, syropki itd... w nocy się dusił, gardło bolało coraz bardziej, katar bardzo brzydki i ropny... w poniedziałek wizyta u pediatry zaraz jak tylko przychodnię otworzyli. Wirusowe podobno wszystko - tylko Kacperek jest alergikiem to wziewne Pulmicort i Berodual.

Kaszel się uspokoił troszkę ale oczy zaczęły ropieć i w nocy juz meksyk... Wybudzał się i płacz bo nie mógł powiek rozkleić. Kaszel budził go az się krztusił. Gorączka skakała.
Marudek juz o 4 nie mógł zasnąć - po godzinie padł na krótka drzemkę.

Dzisiaj nie wytrzymałam i pojechałam do pediatry - właczono antybiotyk, do oczu Neomycyna, Sulfasalazin...
W oskrzelach duże furczenia są, oczy wyglądaja jak u wampira - przekrwione i cały czas ropieją bardzo.
Kaszle mały non stop, z nosa leje się ropny katar... a ja nie umiem mu pomóc.
Inhaluję, oklepuję, podaje leki... i jedynie mogę czekać aż antybiotyk zacznie działać.

Jakby ktos pomyślał, że wystarczy na dzisiaj... to NIE!!!
Weronika wróciła do domu ze szkoły... nie przyznawała się, że coś jej jest i dopiero jak nie mogła przełknąc obiadu wydało się. Więc mam szpital w domu - Młoda z gorączką, gardło brzydkie strasznie... jutro zostaje w domu - co strasznie się jej nie podoba.

To własnie te przykre wieści, niespodziewane kłopoty...


1 komentarz:

  1. Ojojoj kurujcie się i wracajcie do zdrówka.Myślami z Wami:)

    OdpowiedzUsuń