czwartek, 31 maja 2012

Życie jak zawsze pisze swój scenariusz...

Ufff...
Z przebojami i nie bez kłopotów Weronika juz w domu.
Do Warszawy dotarliśmy z Panem Jankiem - droga powrotna to juz był koszmar bo korki... więc 5 godzin to mało by wrócić z Warszawy.
Mieliśmy wizytę u lekarza prowadzącego córkę - przeprowadziła jeszcze dodatkowe badania-testy uzupełniające by potwierdzić to co sami wywnioskowali.
Przez 3 miesiące była obserwowana, miała testy i badania, wszyscy lekarze ze szpitala badali młodą, miała konsultację ze specjalistami z poza szpitala... debatowali nad jej osóbką kilka razy i stwierdzenie, że to bardzo trudny diagnostycznie przypadek słyszałam nie jeden raz.
Nie mam wypisu w ręku jeszcze - doktor musiała obliczyć, opisać te testy, które przeprowadzała z nami.... ale to co usłyszeliśmy nas posadziło w fotelach.
SZOK to jedyne określenie jakie mi przychodzi do głowy.
Moje dziecko ma rozpoznany autyzm - jest do tego bardzo nietypowa w jakis sferach, są jakieś klasyfikacje określające choroby dla NFZ i brakuje jej jakiegoś punktu... Wskazówki dla nas - terapia SI, reedukacja, wszelkie zajęcia grupowe - małe grupy jak Oaza, harcerstwo by uczyła się nawiżaywać głębsze relacje, być i współpracować w grupie...
Gdy tłumaczono nam dlaczego zaczęli u niej podejrzewać autyzm, gdy zadawano kolejne pytania o jakies drobiazgi... gdy to wszystko zaczęło się układać inaczej.
Brak terapii przez tyle lat jej walki z chorobą utrwalił niektóre rzeczy i pewnie nie uda nam się w tej kwestii zdziałać cudów.
Przez lata była leczona na coś zupełnie innego, jej problemy emocjonalne, psychiczne były źle zdiagnozowane.
Dlatego leki działałay chwilowo - ale i placebo zadziałałoby w taki sam sposób pewnie.
Później już zwiększanie dawek nie pomagało, zmiana leku na chwilę... a z czasem okresy poprawy były coraz krótsze.
Ja nadal mam wielki chaos w głowie, szukam informacji... bo akurat autyzm nie był brany pod uwagę, więc nie zagłębiałam się aż tak w tym temacie. Czytałam, szukałam informacji trochę innych...
Bałam się zupełnie innego wroga - schizofrenii, bo takie były podejrzenia.

Teraz chcę tylko poukładać to wszystko, wyszukać ścieżki i sposoby by pomóc dziecku.
Już wiem jak dopisać ją do swojego subkonta w Fundacji - tylko czekam na wypis i wysyłam komplet dokumentów. Nie będę zakładała jej nowego subkonta - nie będę rywalizowała przecież z dzieckiem o wpłaty darczyńców... ona jest ważniejsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz