czwartek, 24 maja 2012

I co z tym fantem zrobić???

Po poniedziałku myślałam, że tydzień zapowiada się całkiem przyjemnie.
| radością czekałam na piątek, by Werkę przywieźć i cieszyć się jej obecnością.
Jak zawsze nie brakuje jakiś wydarzeń mniej radosnych, ale nie poddawałam się, bo nie ma takiej opcji w planie tygodniowym, muszę przecież dać radę.
Do wczoraj jakoś się układało... i nie dość, że odpadło mi coś (nie wiem do końca co to było, bo wpadło pod TIRa i nie było śladu po tym czymś tajemniczym) - no kawałek z samochodu jakiś.
Potem coś tarło - zlokalizowałam co i Pan Mechanik mi to dokręcił i jest ok.
Ale ciekawska baba jestem i dziwne terkotanie, czy nie do końca wytłumaczalne dźwięki jakie wydawał mój samochód w ruchu kazały mi szukac dalej... no dobra, zderzak (jakiś zaczep przerdzewiał i przestał istnieć) ale on jest przykręcony dobrze i nie odpadnie. I chyba znalazłam.... czekam aż to zobaczy ktoś bardziej fachowy niz ja, bo boję się powiedziec głośno o tym co myślę.... :/

Ale to nie koniec wrażeń dnia wczorajszego.
Wczoraj wczesnym popołudniem dostałam informację, że nakrętek nie udało się do końca przewieźć z Szaserów na Tarnowiecką, bo tam podobno magazynek pełen i sie nie zmieszczą, więc szkoła odmówiła.
No i BOMBA - mamy na CITO, czyli wczoraj zabrać nakrętki z obu szkół, plus doszedł wór z przedszkola i pewnie jakieś małe ilości w pozostałych placówkach.
Na początku szok, nerwy... ale trzeba cos działać. Telefony, maile... i nic. Naprawdę nie udało się nic zorganizować.
Szukamy kawałka podwórka, piwnicy, garażu - cokolwiek bo to może pod chmurką leżeć byle nakryć folą by deszcz do worków sie nie dostał. Niestety dla mnie ŚCIANA nie do pokonania.

Możecie mi nie uwierzyć, ale zwątpiłam w sens tej akcji na odległość.
Ja nie mam fizycznych możłiwości by przewieźć nakrętki.
Paradoksalnie mam miejsce by składować i to bardzo duże ilości - tylko nie mam jak tego tutaj przewieźć. 
Od Warszawy to jakieś 120 km. Może nawet więcej bo jeszcze przez Warszawę doliczyć trzeba....
Ogólnie dzień wczorajszy sprawił, że nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Nie pomyślałam zaczynając akcję, że przez nakrętki będę miała tyle stresu, że popłyną łzy.
Jeśli nie uda się nic zorganizować to po prostu przekażę je na inną akcję, bo dla mnie to jest nie do przeskoczenia na obecną chwilę.

Gdyby ktoś miał jakiś pomysł, jakąś propozycję 
bardzo proszę o wiadomość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz