czwartek, 24 maja 2012

Krakanie... a jednak miałam rację.

Wiedziała, po prostu wiedziałam, że to nie koniec kłopotów.
Byłam u naszego Pana Mechanika ze swoimi wątpliwościami. Chciałam usłyszeć tylko jedno, że można będzie jeździć... że można jechać do Warszawy po Werkę.
Nic gorszego nie mogłam usłyszeć chyba - pękła przednia belka w moim TICO, trzeba spawać ale dopiero po niedzieli może mi go wziąć. Nie dość, że pękła ale się rozeszła już... czyli dobrze słyszałam :/

Od dwóch godzin wiszę na telefonie, dzwonię, chodzę po ludziach. Nawet Listonoszka gdy przyszła usiadła i dzwoniła gdzie tylko przyszło jej do głowy czy ktoś nie pojedzie jutro rano.

Jestem chyba wyjątkową szczęściarą (nie chcę tego nazywać po imieniu :/ ) ....

1 komentarz: