środa, 10 października 2012

Nie mam już sił...

Naprawdę nie ma juz sił, wyczerpują się wszystkie rezerwy.
Wczoraj wieczorem Kacperek zaczął gorączkować - o tak ni zgruszki, ni z pietruszki przyszedł, że główka boli. Bardzo boli.... aż kazał sobie okłady robić, światło gasić, przyciszyć pościel (szeleściła za głośno??? ).
Gdy zmierzyłam gorączką - znów ponad 39*... Tradycyjnie wyciągnęłam syropy (paracetamol, ibuprofen na zmianę co 4 godz - znów zapasy trzeba uzupełnić bo na wyczerpaniu).
Podałam też soczek - choć nie chciał wypić, tylko samą zwykła herbatkę... letnią.
Noc ciężka - przebudzanie się co chwila, gorączka falami narastała, bóle itd...
Lekarz rano rozpoznał anginę więc wierzę, że czuł się źle.
Znów antybiotyk musi dostać, bo jak inaczej anginę wyleczyć?

Weroniczka wycięła lepszy numer - ok 21 zaczęło ją bardzo boleć w boku prawym.
Ból tak silny aż jej się słabo zrobiło.
Sprawdziłam na ile sama wiem - wydawało się, że nie wyrostek (nie to miejsce, inne trochę objawy) ale podejrzewałam kolkę nerkową (kamyczek?).
Podałam nospę forte, paracetamol w najwyższej dawce dla niej, no i nie przeszło.
Ból jest taki nachodzący falowo - jak łapie skurcz, ból to dosłownie ją ścina.
Pojechałam do lekarza z nimi z samego rana - wyrostek to nie jest (chirurg oglądał), wszystko wskazuje na nerkę. Dostała zastrzyk na miejscu - ketonal, papaweryna i coś jeszcze było... czekamu czy przejdzie.
Na razie minęła godzina, i boli!!!
Jeszcze troszkę mam poczekać... jak nie przejdzie to znów do lekarza i prawdopodobnie skierowanie do szpitala.
Jak ja się rozdwoję? Kacper chory z anginą musi siedzieć w domu, ona gdy wyląduje w szpitalu trzeba jechać... życie jest piękne jednym słowem :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz