wtorek, 23 października 2012

Nie chcę do szpitala!!!

Już pisałam, że mnie rozłożyło.
Zastrzyk jaki dostałam na ogotowiu w niedzielę, pozwolił mi przespac noc... ale rano znów duszności sie nasilały.
Pojechałam do przychodni, dostałam skierowanie do szpitala - ale strasznie stawiałam opór więc doktor na cito umówiła mnie do pulmonologa.
O 15 juz siedziałam pod gabinetem u doktor, dzieciaki w sdamochodzie na dole bo nie chciałam brać do przychodni by czegoś nie złapały.
Znów kolejna porcja leków - zwiększone dawki wziewnych i to znacznie.
Atrovent N mam teraz 3xdziennie po 4 dawki,
Alvesco 2x2 dawki
Fostex 2x1
Montelucast - 1x1 tabl
Mucosolvan inhalacje
no i piekielna Euphyllin CR retard... dwa razy.
Niestety Euphyllin zawsze źle znoszę na początku - w3 nocy nie mogłam trafić do łazienki, nie mogłam odnaleźć się we własnym domu, takie zawroty głowy mam.
Koncentracja jeszcze bardziej spadła.
Dzisiaj chyba wezmę mniejsze dawki i stopniowo będę zwiększać, bo i antybiotyki zaczną działać i będzie lepiej, bo wziewów znacznie więcej.

Dawno się tak nie wystraszyłam jak w niedzielę, ta duszność napawa ogromnym lękiem.
Doktor wczoraj tłumaczyła mi - że to lęk jest zupełnie bezwarunkowy, tak jak bóle wieńcowe (przy zawale tak samo jest lęk nad którym sie nie panuje).
Ten lęk potęguje paradoksalnie duszność, więc jest to jak najbardziej stan zagrożenia życia.
Swojej astmy nie traktowałam w kategoriach aż tak poważnej choroby - jak widać organizm uczy nas pokory, a raczej wstrętna choroba. Kiedyś dla mnie była to tylko astma, a teraz zaczyna być aż ASTMA!
Zaostrzyła się mocno i daje popalić. Teraz już jej nie lekceważę, a nawet nie da się zignorować bo zaraz pokazuje pazur.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz