czwartek, 12 kwietnia 2012

Pochwalę się :P

Dzisiaj zaskoczyła nas piękna pogoda.
W domu było mi jakoś chłodno, nie miałam ochoty wyściubiać nosa... Kacper bawił się i łobuzował już wcześnie rano.
Zbierałam się by jechać do sklepu i zbierałam... w końcu ubrałam małego i w drzwiach - wielkie zaskoczenie.
Otworzyłam drzwi i mimo, że wejście jest z północnej strony i zacienione uderzyło nas ciepełko.
Wróciłam z ciekawości spojrzeć na termometr - w domu 19 pokazał nam, a na czujka na dworze 20,8 (wisi nisko, w cieniu więc raczej nie kłamie za bardzo). Kurtkę odwiesiłam na wieszak, Kacprowi czapkę zmieniłam na lżejszą i kamizelkę tylko założyłam... aż przyjemnie było wyjść :D

Odwiedziliśmy tradycyjnie sklep, w którym ostatnio wiaderka dostawałam. W pierwszym momencie Pani z zaplecza przyniosła mi 3 szt, bo resztę musi na razie zostawić (daty potrzebne do kontroli). Mały wypatrzył w ladzie chłodniczej w towarze przecenionym takie rożki jak lody (oszukane, bo to twarożek a nie lód :D ale zjadł ze smakiem tego "jakiegoś dziwnego loda"). Gdy szłam do kasy jedna z Pań podeszła i spytała wprost czy ja sprzedaje te wiaderka - wytłumaczyłam jej o co chodzi, pokazałam plakat bo miałam przy sobie obiecała przynieść nakrętki z domu. Przy kasie gdy czekaliśmy na swoją kolejkę, jeszcze raz Pani podeszła :P bo kierowniczka przypomniała sobie, że w blaszaku - na zewnątrz mają jeszcze wiaderka chyba.
Zaraz Wam pokażę co otrzymałam ;P
Jeszcze mi się gębusia śmieje na myśl jak ludzie patrzyli na mnie, gdy wózkiem wyładowanym po brzegi jechałam przez sklep :P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz