czwartek, 20 grudnia 2012

tytuł... sama nie wiem

Ech... no to od tych mniej przyjemnych rzeczy zacznę.
Kacper chory nadal - tzn kaszel dusi go, musi brać berodual w inhalacjach i już zaczyna odkrztuszać nareszcie.
Po antybiotyku niestety juz kolejny raz ma takie powikłania.
Dodatkowo Pulmicort i mucosolvan oczywiście.
No i nie chodzi do przedszkola, bo gdy tylko zaczyna szaleć za bardzo to atak kaszlu aż do wymiotów.
Płacz, bieganie i zmiany temperatury... to zaraz duszność.

Weronika znów miała napad bólu  - ale jeden dzień i przeszło... pewnie znów się przesunął ten kamyczek albo sama juz nie wiem... nie chce pić dużo, i z nią jest tak ze nie przetłumaczy jej. Jak nie stanę i nie pilnuję to sama z siebie nie napije się, chyba ze ma duże pragnienie.

Ja sama staram się sprzątać, zrobić cos na święta... tylko czuje się dość kiepsko. No dobra - czuję się fatalnie. Nie wiem co się dzieje - jestm bardzo słaba, nogi mnie nie chcą nosić... trzęsą się jak galareta gdy dłużej stoję. Płakać mi się chce, krzyczeć... tylko do diaska to nic nie zmieni.

Piję zioła - koszty są mniejsze niż antybiotyków... a te rozwaliły mi wątrobę z deka i nie mogę teraz łykać ich.
Dostałam namiar na siostrę Bożenę Pieróg z Białej Niżnej... spróbuję choć troszkę podkurować się, by przez zimę całkiem nie rozłożyć się.
Zobaczymy czy to coś da... kilka osób się tymi ziółkami leczyło i chwaliło. Nie wiem jak będzie ze mną. Muszę jeszcze coś na wzmocnienie sobie zaaplikować - kurczę bo jestem jak stareńka babcia... ja tak nie chcę żyć.
Może jakiś MIkołaj się zlituje i przyniesie mi coś?
Ciii - Mikołaj istnieje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz