środa, 14 listopada 2012

Środa...

Dzisiaj mam ciężki dzień - ostatnio wórciły bóle kolan i nóg tak ogólnie.
Kilka razy biodro mi się zblokowało dość mocno - ból nieprzyjemny niestety.
Wczoraj wieczorem znóe ratowałam się silnymi lekami uśmierzającymi ból, by móc zasnąć.
Niestety gdy zadziałały i zasnęłam... coś mnie wybudziło i do rana miałam tzw "pustą noc".
Słyszałam wszystko co się dzieje - każdy oddech dzieciaków, każde przekręcenie się z boku na bok...
Rano dopiero bym spała jak trzeba było wstać :/
Jestem zmęczona, ale położyć sie nie moge bo Kacpi w domu chory siedzi - jego trzeba pilnować nieustannie.
Ucieszyłam się z jednej dobrej wiadomości.
Doszła paczka do dziewczyny, która w różny sposób pomaga i wspiera mnie.
Upiekłam jej chleb domowy (ala baltonowski, słonecznikowy i cebulowy) i ciasto drożdżowe z kruszonką.
Chciałam sprawić choć odrobinę radości bo nie mam jak inaczej odwdzięczyć się za serducho.
Cieszę się, że moja produkcja dotarła i co najważniejsze smakuje odbiorcy :P

Załatwiłam jeszcze jedną sprawę - był mały błąd na podstronie Fundacji w opiskie choroby Werki.
Udało sie i już jest poprawione. Jeden wyraz przekręcony a zupełnie inne znaczenie.

Teraz muszę się sprężyć i zrobić jej ulotki, plakaty z apelem. Potem wziąść sie za zbieranie środków.
Chciałabym jej zapewnić terapię Integracji Sensorycznej, lepsza opieke psychologiczną, i wogóle...
Chciałabym, marzę by wysłać ja na turnus rehabilitacyjny dla dzieci z takimi zaburzeniami.
Ale to marzenia - bo choć mamy wspólne subkonta - połączone i może korzystać z pieniążków jakie ja zgromadziłam, to wpływy sa naprawdę niewystarczające.

dam sobie kilka dni na złapanie oddechu, nabranie wiatru w żagle jak to sie pięknie mówi...
Na dojście do siebie (byle nie było gorzej) - może wtedy natchnie mnie i wymyślę coś, znajde jakis sposób by zdobyć środki na terapię itd... Bardzo ciężko mi z tym wszystkim, tym bardziej że Wercia ma naprawdę trudny okres.
Ciężko do niej dotrzeć. Ma swoje dni jak to nazywam - jakby żyła w innym świecie. Wtedy jakbym mówiła obok, nie do niej... nie rozumie, nie umie zrozumieć wielu rzeczy. Powtarzam kilka, kilkanaście razy i czasami tracę cierpliwość (tu znów jestem zła na siebie, ale niejestem ze stali i czasami sama potrzebuje odpoczynku i wytchnienia, a nie bardzo mam jak).

Taki ten wpis dzisiaj trochę smutny, narzekający... ale i pogoda za oknem przygnębiająca.
Będzie lepiej, wiem o tym... i już nie mogę sie doczekac tego momentu.

1 komentarz:

  1. chleb i ciasto rewelacja, polecam złożyć zamówienie i w ten miły i przyjemny sposób wesprzeć też Kasię :)

    OdpowiedzUsuń